środa, 2 października 2013

4. “Harry, stop!! Please! You’re gonna kill him!”

Brianna's P.O.V.
Weszłam do środka, nie oglądając się za siebie czy Harry wciąż tam stoi, czekając. 
Nie patrz Bri. Nie patrz. Kurwa nie patrz.
Pierwsze co zrobiłam  po wejściu do pokoju, to spojrzenie za okno czy Harry tam jest. Nie było śladu po jego Range Roverze. Odetchnęłam z ulgą i zasłoniłam rolety. Cóż, mam dokładnie 4 godziny na przygotowanie się i-
Gwałtowne wibracje sprawiły, że podskoczyłam w miejscu. Rozejrzałam się dookoła, żeby znaleźć źródło dźwięku. Przewertowałam swoje łóżko i znalazłam buzujący telefon z rozświetlonym ekranem. Imię Harrego pojawiło się na wyświetlaczu.

Od: Harry.
18:45. Nie mogę się doczekać, aż cię zobaczę.
Ubierz się seksownie .x
-H.

Seksownie? Jaja sobie robisz? Gapiłam się w telefon uświadamiając sobie, że moje usta są szeroko otwarte. Natychmiast je zamknęłam. Seksownego? Coś seksownego? Czy ja w ogóle mam taki strój do cholery?!
Podeszłam do swojej szafy i otworzyłam ją szukając czegoś 'seksownego'.

***

Po przeszukaniu całej mojej szafy w godzinę, w końcu znalazłam coś seksownego. Cóż, właściwie to dwie. Obie sukienki, kończące się tuż przed kolanem. Podniosłam obie i zaczęłam im się przyglądać. Czarna, prosta. Była to praktycznie bodycon*. Ta, by dokładnie podkreśliła moje krzywe ciało.
Wtedy spojrzałam na bordową sukienkę. Była to sukienka bez ramiączek, opinająca ciało bardzo mocno. Jasne i Proste.
Westchnęłam, spoglądając na oby dwie. Zacisnęłam usta, by po chwili je rozluźnić i przygryźć dolną wargę. Przechylałam głowę to w jedną stronę, to w drugą starając się wybrać.
Pójdę chyba w czarnej.
Potrząsnęłam głową i wzięłam czarną sukienkę układając ja na łóżku. Ok, mam 3 godziny na przygotowania.
Szybko wskoczyłam pod prysznic i włączyłam na najgorętszą. Pozwoliłam ciepłej wodzie spływać, relaksując moje mięśnie. Po prysznicu, złapałam swoją maszynkę do golenia i ogoliłam nogi. Kiedy skończyłam, zajęłam się swoimi włosami. Psiknęłam na nie trochę lakieru do włosów, głównie na końcówki. Po raz kolejny byłam zadowolona ze swoich włosów; zaczęłam robić make-up. Zdecydowałam, że pójdę z małą ilością makijażu, jak zawsze. Znaczy mam na myśli, że nie jestem fanką sporej tapety.
Makijaż skończony.
Wstałam, stając przed garderobą i odwinęłam ręcznik, eksponując moje nagie ciało. Pozwoliłam materiałowi opaść na ziemię, kiedy podniosłam swoje majtki i je na siebie wsunęłam. Założyłam stanik bez ramiączek i na końcu wsunęłam się w sukienkę. Spojrzałam w lustro i byłam zszokowana tym, jak fantastycznie wyglądam. Właściwie to nigdy się na nic nie stroiłam, więc sądzę, że tym razem... jest po prostu inaczej. Wyglądałam inaczej. Wyprostowałam sukienkę, poprawiłam trochę włosy i stanęłam znów przed dużym lustrem.
Kiedy w końcu uznałam, że naprawdę dobrze wyglądam, poszłam wyjąć moje najlepsze szpilki i torebkę. Zdecydowałam, że założę jednak srebrne. Są moimi ulubionymi i akurat pasują do sukienki. Zgarnęłam swoją czarną torebkę i wrzuciłam do niej telefon. Chciałam iść się czegoś napić, jednak pukanie do drzwi zatrzymało mnie w połowie drogi. To był Harry. Jego kręcone włosy były w jakimś nieładzie, ale dalej wyglądał gorąco. Ubrany był w czarną koszulkę, opinającą jego ciało, obcisłe jeansy i marynarkę. Wyglądał naprawdę dobrze.
-Brianna? - zapytał, zamykając moją dłoń w swojej. Wyrwałam się z moich myśli i zrozumiałam, że wlepiam w niego swój wzrok. O Mój Boże, Jestem teraz zażenowana. Mogłam poczuć jak moje policzki zmieniają barwę na czerwony, kiedy dostrzegłam jak Harry uśmiecha się pod nosem.
-Czy ty właśnie mi się przyglądałaś? - Po raz kolejny na jego ustach zawitał głupkowaty uśmiech.
-Uh... nie - odpowiedziałam. Harry uśmiechnął się szerzej, ukazując swoje dołeczki. Oh Boże, jego dołeczki.
-Gotowa? - zapytał wystawiając rękę.
-Tak - powiedziałam zgarniając swoją torebkę.

***


Zeszłam schodami na dół, razem z Harrym, który ciągle mówił jak pięknie wyglądam. Szczerze, uśmiechałam się jak idiotka. Wciąż zasypywał mnie komplementami w drodze do samochodu. Ruszył do drzwi od strony pasażera, żeby je otworzyć. Był prawdziwym gentelmenem.
-Dziękuje - powiedziałam uśmiechając się. Skinął głową również z uśmiechem.
Ogólnie jazda nie była taka zła, dużo rozmawialiśmy. Harry i ja nie mieliśmy nic wspólnego, ale jakoś tak mogliśmy rozmawiać o wszystkim.
-Jesteśmy na miejscu - powiedział i wyszedł na parking.
Restauracja była piękna. Roboty filigranowe** zwisały z drzew, budynek był bardzo oświecony lampkami.
-Podoba ci się? - zapytał.
-Tak - uśmiechnęłam się.

***

-Dobry wieczór, w czym mogę pomóc? - Kelner przywitał nas w drzwiach.
-Stolik dla dwojga. Rezerwacja pod Styles - Kelner spojrzał na listę zanim zaprowadził nas do naszego stolika. Mężczyzna odsunął dla mnie krzesło. Podziękowałam mu z mały uśmiechem. Spojrzałam na Harrego i dostrzegłam, że jest już trochę wkurzony. Oh nie, tylko nie znowu...
-Wasze menu - Odezwał się Kelner, wręczając nam je do rąk, po czym opuścił nasz stolik.
-Nie lubie go - Harry splunął. 
-Czemu?
-Odsunął dla ciebie krzesło.
-Więc?
-To moje zadanie. Ja powinienem to dla ciebie zrobić - Powiedział Harry, spoglądając w górę na mnie, a za chwilę jego wzrok znów powędrował w dół.
Uśmiech wkradł mi się na buzię. Czyżby był zazdrosny? Czemu? Nie jesteśmy parą.
-Wiesz, to nie jest taka wielka sprawa. Nie jesteśmy parą ani nic z tych rzeczy - Harry spojrzał na mnie. Wyglądał jakby trochę zabolało go to, co powiedziałam. Dlaczego się za to obraził? Znaczy, my naprawdę się NIE spotykamy.
Kelner wrócił aby zebrać nasze zamówienia i zabrać menu. 
-Wasze jedzenie będzie gotowe w ciągu 15 minut. Miłego wieczoru - powiedział i odszedł.
-Więc, lubisz włoskie jedzenie? - zapytał Harry.
-Tak, lubię. To moje ulubione. 
-Tak samo moje - uśmiechnął się odsłaniając idealne uzębienie. Boże, on jest niesamowity.

Kolacja mijała całkiem dobrze, dużo się śmialiśmy i mieliśmy okazję poznania się.
Była już 9, a my siedzieliśmy czekając na nasz deser. Siedziałam, rozglądając się po restauracji. Dostrzegłam, że ten sam mężczyzna, co przyglądał mi się od 30 minut, teraz się do mnie uśmiecha. Odwróciłam się, starając się go ignorować. Boże, On jest przerażający.
Nagle poczułam czyjąś ciepłą rękę na moim udzie. Podskoczyłam na widok dużej dłoni Harrego na moim małym udzie. Kiedy On tu się dostał? Pamiętam, że siedział naprzeciwko mnie kilka minut temu.
-Co ty robisz? - zapytałam.
-Nic.
-Zabieraj swoją łape - powiedziałam.
-Lubię twoje udo - uśmiechnął się głupio.
Oh, Boże, tylko znowu nie to.
-Harry, zabierz swoją rękę - powiedziałam, unikając kontaktu wzrokowego.
-Nie lubisz jak cię dotykam? - powiedział, uwodzicielsko posuwając swoją rękę lekko w górę.
-Harry..- wypuściłam powietrze.
-Założę się, że smakujesz wyśmienicie - wyszeptał do mojego ucha, znów posuwając swoją rękę nieco wyżej.
Przesunęłam się i złączyłam nogi razem. Nagle poczułam jego gorący oddech, po raz kolejny, przy mojej szyi.
-Twoja skóra jest taka delikatna - westchnął. Zacisnęłam swoje oczy, gdy zaczął całować moją szyję. Robił to delikatnie, pozostawiając mokrą ścieżkę w dół. Poczułam lekkie ugryzienie. Naznacza mnie. On mnie naprawdę naznacza.
O Mój Boże, to jest takie przyjemnie, a zarazem boli.
-Harry...- pisnęłam.
-Mmm...- wymamrotał, ssąc moją skórę.
-Ranisz mnie - po raz kolejny pisnęłam.
-Sprawiam Ci przyjemność - powiedział uwodzicielsko, kiedy jego ręka poruszała się po moim udzie. Ma rację, to sprawia mi przyjemność. Pozwoliłam moim jękom wyjść na zewnątrz, kiedy Harry coś szepnął.
-Nie jęcz, kochanie. Nakręcasz mnie - kontynuował ssanie mojej skóry. Przygryzłam wargę, z całych sił starając się nie wypuścić więcej jęków. Będę miała jutro malinke. Oh, Boże...
-Proszę mi wybaczyć, proszę pani - usłyszałam głos. Spojrzałam w górę, tylko po to by zrozumieć, że przyszedł nasz kelner. Harry podniósł swoją głowe i odchrząknął, oczyszczając swoje gardło. Usiadłam prosto i wyprostowałam swoją sukienkę.
-Tak? - zapytał Harry.
-Jeden z gości zamówił dla pani drinka. Powiedział, że na jego koszt - powiedział kelner, stawiając przede mną małą szklankę.
-Od kogo to? - zapytał Harry.
-Od niego - powiedział kelner wskazując na mężczyznę, który siedział na ukos od nas. Oh, nie. To ten przerażający facet, który przyglądał mi się od 30 minut. Poruszyłam się niespokojnie.
-Dziękujemy - powiedział Harry. Kelner przytaknął po czym odszedł.
-Nie będziesz tego piła - po raz kolejny odezwał się Harry, odsuwając ode mnie drinka. Siedziałam w bezruchu.
-Co jest? - zapytał, kładąc mi rękę na ramię. Spojrzałam na niego, a jego oczy były już pełne gniewu.
-T..ten facet gapi sie na mnie od 30 minut i posłał mi sporśne spojrzenie. Nie wiem, może przesadzam-
Przed tym jak mogłam skończyć swoją wypowiedź, Harry wstał i podszedł do stolika przy którym siedział ten facet. Cholera.
Zanim wstałam Harry wymierzył cios mężczyźnie prosto w twarz. Moja serce przyśpieszyło kiedy w końcu się do nich ruszyłam.
-Harry! Harry stop! - krzyknęłam kilka razy. Nie przestał. Dalej zadawał ciosy mężczyźnie. Patrzyłam jak jego kłykcie zatapiały się w krwi, kiedy go uderzał kolejny i kolejny i kolejny raz. Jeśli nie przestanie, to go zabije.
-Harry, stop! Proszę! Zabijesz go! -Starałam się pociągnąć go za jego ramię, ale nawet się nie ruszył.
-Harry, proszę, przestań... - zapłakałam. Łzy wydostały się z moich oczu, gdy oglądałam jak brutalnie bił tego mężczyznę.
Harry przestał i zwrócił swoją uwagę na mnie. Jego oczy były ciemne. Wyglądały jak czarne i to mnie przeraziło. Jego twarz była jak kamień. Odsunął się od mężczyzny, gdy ludzie zaczęli biec mu z chęcią pomocy.
Harry podszedł do mnie i położył swoją rękę na moim policzku. Wzdrygnęłam się, gdy poczułam jego dotyk. Byłam przerażona. Jego twarz złagodniała, a wraz z nią oczy. Wróciły ponownie do zieleni.
-Przepraszam... - Wyszeptał Harry, zaciskając swoje powieki. Stałam tam, nie mówiąc ani słowa. Bałam się, bałam się go.
-Brianna - powiedział Harry, łapiąc moją rękę. Zabrałam ją, zanim zdążył ją złapać. Stał tam, zszokowany tym, co zrobiłam. Mogłam śmiało powiedzieć, że był trochę zraniony moją reakcją, ale nie mogłam nic na to poradzić. Przestraszył mnie jak cholera. Ruszył do pustego stolika i usiadł. Stałam tam, a moje ręce skrzyżowałam na piersi.
-NIE!!! - Krzyknął Harry, zrzucając wszystkie talerze  i szklanki ze stolika. Spadały, rozbijając się na milion kawałków. Wycofałam się. Harry schował swoją głowę w swoje ręce. Mogłam usłyszeć jak szlochał. Wtedy zrozumiałam, że On tak naprawdę jest delikatny. Jest tym chłopakiem, który jest załamany w środku, ale stara się tego nie pokazywać. Przesunęłam się trochę w jego stronę i uklękłam przed nim. Głową wciąż trzymał schowaną w rękach. Mogłam poczuć jaki był roztrzęsiony.
-Hej... - szepnęłam, odciągając jego ręce od twarzy. Harry nawet się nie ruszył.
-Hej, spójrz na mnie. Spójrz na mnie... Harry? Hej... - Mówiłam, odciągając jego ręce z twarzy. Jego oczy były czerwone, pełne od niewypłakanych łez. Moja ręka powędrowała do jego twarzy i starła łzę, która wydostała się na zewnątrz. Harry przyglądał mi się. Jego oczy ukazywały ból, żal i trochę złości. Wzięłam jego ręce w swoje i głaskałam je. Sekunde później, złączył nasze dłonie. Spojrzałam w dół na nie, a później znów na niego.
-Przepraszam - Wypalił.
-Jest ok - Powiedziałam, potrząsając głową.
-Nie, nie jest. Chciałem, żeby ta kolacja poszła dobrze, ale straciłem panowanie nad sobą, bo ten facet gapił się na ciebie i posyłał dziwne spojrzenia. Nie mogłem znieść tego, że patrzył się na ciebie w taki sposób i
-Shhhh - Przyłożyłam swój palec do jego ust - Jest ok - Szepnęłam i posłałam mu uśmiech, który oddał.
-Bałaś się? - zapytał. Przytaknęłam.
-Trochę - Harry przymknął powieki i westchnął.
-Przepraszam. Tak bardzo przepraszam.
-Harry, jest w porządku - Zapewniłam go.
-Powiedziałaś, że byłaś trochę przerażona, prawda?
-Tak.
-Jak zamierzasz się podjąć znajomości ze mną?
-Co masz na myśli? - Szczerze nie miałam pojęcia o co mu chodziło.
-Ja...Ja jestem bokserem.
-To nic, Harry. To samoobrona
-Nie, nie rozumiesz Brianna. Jestem potworem! - Byłam zaskoczona tym, co Harry właśnie powiedział. Przyznał, że jest potworem.
-Nie wierzę w to, Harry.
-Czemu nie? Wszyscy inni wierzą! - Splunął.
-Ok, hej, uspokój się. Nie musisz krzyczeć - Jego twarz trochę złagodniała.
-Nigdy mnie nie zaakceptujesz za to, kim jestem - Powiedział, kręcąc głową przed tym jak spojrzał na ziemię.
-Tak, zaakceptuje.
-Nie zrobisz tego. Kiedy zobaczysz prawdziwego mnie, nie będziesz chciała być nigdzie w moim pobliżu.
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Ponieważ taki jestem.
-Harry, nigdy nie będę cię unikać, ok? Zaakceptuję cię takiego, jaki jesteś.
-To się nigdy nie stanie. Ludzie na uniwersytecie... Oni się mnie boją, rozumiesz Brianna?
-Louis i Eleanor nie.
-Mam na myśli ludzi z uniwersytetu ogólnie.
-Tak, ale nie musisz zwracać uwagi na to co inni o tobie myślą. Jedyne co musisz wiedzieć, to to, że masz wokół siebie ludzi, którzy się naprawdę o Ciebie troszczą.
-A ty?
-A ja co?
-T...troszczysz się o m...mnie? - Zająknął się.
Odetchnęłam, nie wiedząc co powinnam odpowiedzieć. Mam na myśli, że w pewnym sensie troszczę się o niego mimo, że starał się dotknąć mnie dzisiaj już dwa razy, ale wiedziałam, że głęboko, wewnątrz niego kłębią się dobre intencje.
-Tak.

 ..................................................................................................................................................


Na starcie: Przepraszam. Bardzo przepraszam. Rozdział pojawił się po miesiącu, ale nie miałam zbytnio czasu tłumaczyć. Cóż... następny pojawi się wcześniej {mam taką nadzieję ;)}. Przepraszam za błędy, poprawiałam je, ale możliwe, że wszystkich nie wyłapałam. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba... Sporo akcji już jest, a to dopiero 4 rozdział... nie chcecie wiedzieć co sie dzieje w 16-18 ;oo Hahahaha :D Dobra nie będę wam spojlerować ;> To do następnego.
+skomentuj jak możesz :).


@snapzjm



*bodycorn - 







*Roboty filigranowe -