środa, 2 października 2013

4. “Harry, stop!! Please! You’re gonna kill him!”

Brianna's P.O.V.
Weszłam do środka, nie oglądając się za siebie czy Harry wciąż tam stoi, czekając. 
Nie patrz Bri. Nie patrz. Kurwa nie patrz.
Pierwsze co zrobiłam  po wejściu do pokoju, to spojrzenie za okno czy Harry tam jest. Nie było śladu po jego Range Roverze. Odetchnęłam z ulgą i zasłoniłam rolety. Cóż, mam dokładnie 4 godziny na przygotowanie się i-
Gwałtowne wibracje sprawiły, że podskoczyłam w miejscu. Rozejrzałam się dookoła, żeby znaleźć źródło dźwięku. Przewertowałam swoje łóżko i znalazłam buzujący telefon z rozświetlonym ekranem. Imię Harrego pojawiło się na wyświetlaczu.

Od: Harry.
18:45. Nie mogę się doczekać, aż cię zobaczę.
Ubierz się seksownie .x
-H.

Seksownie? Jaja sobie robisz? Gapiłam się w telefon uświadamiając sobie, że moje usta są szeroko otwarte. Natychmiast je zamknęłam. Seksownego? Coś seksownego? Czy ja w ogóle mam taki strój do cholery?!
Podeszłam do swojej szafy i otworzyłam ją szukając czegoś 'seksownego'.

***

Po przeszukaniu całej mojej szafy w godzinę, w końcu znalazłam coś seksownego. Cóż, właściwie to dwie. Obie sukienki, kończące się tuż przed kolanem. Podniosłam obie i zaczęłam im się przyglądać. Czarna, prosta. Była to praktycznie bodycon*. Ta, by dokładnie podkreśliła moje krzywe ciało.
Wtedy spojrzałam na bordową sukienkę. Była to sukienka bez ramiączek, opinająca ciało bardzo mocno. Jasne i Proste.
Westchnęłam, spoglądając na oby dwie. Zacisnęłam usta, by po chwili je rozluźnić i przygryźć dolną wargę. Przechylałam głowę to w jedną stronę, to w drugą starając się wybrać.
Pójdę chyba w czarnej.
Potrząsnęłam głową i wzięłam czarną sukienkę układając ja na łóżku. Ok, mam 3 godziny na przygotowania.
Szybko wskoczyłam pod prysznic i włączyłam na najgorętszą. Pozwoliłam ciepłej wodzie spływać, relaksując moje mięśnie. Po prysznicu, złapałam swoją maszynkę do golenia i ogoliłam nogi. Kiedy skończyłam, zajęłam się swoimi włosami. Psiknęłam na nie trochę lakieru do włosów, głównie na końcówki. Po raz kolejny byłam zadowolona ze swoich włosów; zaczęłam robić make-up. Zdecydowałam, że pójdę z małą ilością makijażu, jak zawsze. Znaczy mam na myśli, że nie jestem fanką sporej tapety.
Makijaż skończony.
Wstałam, stając przed garderobą i odwinęłam ręcznik, eksponując moje nagie ciało. Pozwoliłam materiałowi opaść na ziemię, kiedy podniosłam swoje majtki i je na siebie wsunęłam. Założyłam stanik bez ramiączek i na końcu wsunęłam się w sukienkę. Spojrzałam w lustro i byłam zszokowana tym, jak fantastycznie wyglądam. Właściwie to nigdy się na nic nie stroiłam, więc sądzę, że tym razem... jest po prostu inaczej. Wyglądałam inaczej. Wyprostowałam sukienkę, poprawiłam trochę włosy i stanęłam znów przed dużym lustrem.
Kiedy w końcu uznałam, że naprawdę dobrze wyglądam, poszłam wyjąć moje najlepsze szpilki i torebkę. Zdecydowałam, że założę jednak srebrne. Są moimi ulubionymi i akurat pasują do sukienki. Zgarnęłam swoją czarną torebkę i wrzuciłam do niej telefon. Chciałam iść się czegoś napić, jednak pukanie do drzwi zatrzymało mnie w połowie drogi. To był Harry. Jego kręcone włosy były w jakimś nieładzie, ale dalej wyglądał gorąco. Ubrany był w czarną koszulkę, opinającą jego ciało, obcisłe jeansy i marynarkę. Wyglądał naprawdę dobrze.
-Brianna? - zapytał, zamykając moją dłoń w swojej. Wyrwałam się z moich myśli i zrozumiałam, że wlepiam w niego swój wzrok. O Mój Boże, Jestem teraz zażenowana. Mogłam poczuć jak moje policzki zmieniają barwę na czerwony, kiedy dostrzegłam jak Harry uśmiecha się pod nosem.
-Czy ty właśnie mi się przyglądałaś? - Po raz kolejny na jego ustach zawitał głupkowaty uśmiech.
-Uh... nie - odpowiedziałam. Harry uśmiechnął się szerzej, ukazując swoje dołeczki. Oh Boże, jego dołeczki.
-Gotowa? - zapytał wystawiając rękę.
-Tak - powiedziałam zgarniając swoją torebkę.

***


Zeszłam schodami na dół, razem z Harrym, który ciągle mówił jak pięknie wyglądam. Szczerze, uśmiechałam się jak idiotka. Wciąż zasypywał mnie komplementami w drodze do samochodu. Ruszył do drzwi od strony pasażera, żeby je otworzyć. Był prawdziwym gentelmenem.
-Dziękuje - powiedziałam uśmiechając się. Skinął głową również z uśmiechem.
Ogólnie jazda nie była taka zła, dużo rozmawialiśmy. Harry i ja nie mieliśmy nic wspólnego, ale jakoś tak mogliśmy rozmawiać o wszystkim.
-Jesteśmy na miejscu - powiedział i wyszedł na parking.
Restauracja była piękna. Roboty filigranowe** zwisały z drzew, budynek był bardzo oświecony lampkami.
-Podoba ci się? - zapytał.
-Tak - uśmiechnęłam się.

***

-Dobry wieczór, w czym mogę pomóc? - Kelner przywitał nas w drzwiach.
-Stolik dla dwojga. Rezerwacja pod Styles - Kelner spojrzał na listę zanim zaprowadził nas do naszego stolika. Mężczyzna odsunął dla mnie krzesło. Podziękowałam mu z mały uśmiechem. Spojrzałam na Harrego i dostrzegłam, że jest już trochę wkurzony. Oh nie, tylko nie znowu...
-Wasze menu - Odezwał się Kelner, wręczając nam je do rąk, po czym opuścił nasz stolik.
-Nie lubie go - Harry splunął. 
-Czemu?
-Odsunął dla ciebie krzesło.
-Więc?
-To moje zadanie. Ja powinienem to dla ciebie zrobić - Powiedział Harry, spoglądając w górę na mnie, a za chwilę jego wzrok znów powędrował w dół.
Uśmiech wkradł mi się na buzię. Czyżby był zazdrosny? Czemu? Nie jesteśmy parą.
-Wiesz, to nie jest taka wielka sprawa. Nie jesteśmy parą ani nic z tych rzeczy - Harry spojrzał na mnie. Wyglądał jakby trochę zabolało go to, co powiedziałam. Dlaczego się za to obraził? Znaczy, my naprawdę się NIE spotykamy.
Kelner wrócił aby zebrać nasze zamówienia i zabrać menu. 
-Wasze jedzenie będzie gotowe w ciągu 15 minut. Miłego wieczoru - powiedział i odszedł.
-Więc, lubisz włoskie jedzenie? - zapytał Harry.
-Tak, lubię. To moje ulubione. 
-Tak samo moje - uśmiechnął się odsłaniając idealne uzębienie. Boże, on jest niesamowity.

Kolacja mijała całkiem dobrze, dużo się śmialiśmy i mieliśmy okazję poznania się.
Była już 9, a my siedzieliśmy czekając na nasz deser. Siedziałam, rozglądając się po restauracji. Dostrzegłam, że ten sam mężczyzna, co przyglądał mi się od 30 minut, teraz się do mnie uśmiecha. Odwróciłam się, starając się go ignorować. Boże, On jest przerażający.
Nagle poczułam czyjąś ciepłą rękę na moim udzie. Podskoczyłam na widok dużej dłoni Harrego na moim małym udzie. Kiedy On tu się dostał? Pamiętam, że siedział naprzeciwko mnie kilka minut temu.
-Co ty robisz? - zapytałam.
-Nic.
-Zabieraj swoją łape - powiedziałam.
-Lubię twoje udo - uśmiechnął się głupio.
Oh, Boże, tylko znowu nie to.
-Harry, zabierz swoją rękę - powiedziałam, unikając kontaktu wzrokowego.
-Nie lubisz jak cię dotykam? - powiedział, uwodzicielsko posuwając swoją rękę lekko w górę.
-Harry..- wypuściłam powietrze.
-Założę się, że smakujesz wyśmienicie - wyszeptał do mojego ucha, znów posuwając swoją rękę nieco wyżej.
Przesunęłam się i złączyłam nogi razem. Nagle poczułam jego gorący oddech, po raz kolejny, przy mojej szyi.
-Twoja skóra jest taka delikatna - westchnął. Zacisnęłam swoje oczy, gdy zaczął całować moją szyję. Robił to delikatnie, pozostawiając mokrą ścieżkę w dół. Poczułam lekkie ugryzienie. Naznacza mnie. On mnie naprawdę naznacza.
O Mój Boże, to jest takie przyjemnie, a zarazem boli.
-Harry...- pisnęłam.
-Mmm...- wymamrotał, ssąc moją skórę.
-Ranisz mnie - po raz kolejny pisnęłam.
-Sprawiam Ci przyjemność - powiedział uwodzicielsko, kiedy jego ręka poruszała się po moim udzie. Ma rację, to sprawia mi przyjemność. Pozwoliłam moim jękom wyjść na zewnątrz, kiedy Harry coś szepnął.
-Nie jęcz, kochanie. Nakręcasz mnie - kontynuował ssanie mojej skóry. Przygryzłam wargę, z całych sił starając się nie wypuścić więcej jęków. Będę miała jutro malinke. Oh, Boże...
-Proszę mi wybaczyć, proszę pani - usłyszałam głos. Spojrzałam w górę, tylko po to by zrozumieć, że przyszedł nasz kelner. Harry podniósł swoją głowe i odchrząknął, oczyszczając swoje gardło. Usiadłam prosto i wyprostowałam swoją sukienkę.
-Tak? - zapytał Harry.
-Jeden z gości zamówił dla pani drinka. Powiedział, że na jego koszt - powiedział kelner, stawiając przede mną małą szklankę.
-Od kogo to? - zapytał Harry.
-Od niego - powiedział kelner wskazując na mężczyznę, który siedział na ukos od nas. Oh, nie. To ten przerażający facet, który przyglądał mi się od 30 minut. Poruszyłam się niespokojnie.
-Dziękujemy - powiedział Harry. Kelner przytaknął po czym odszedł.
-Nie będziesz tego piła - po raz kolejny odezwał się Harry, odsuwając ode mnie drinka. Siedziałam w bezruchu.
-Co jest? - zapytał, kładąc mi rękę na ramię. Spojrzałam na niego, a jego oczy były już pełne gniewu.
-T..ten facet gapi sie na mnie od 30 minut i posłał mi sporśne spojrzenie. Nie wiem, może przesadzam-
Przed tym jak mogłam skończyć swoją wypowiedź, Harry wstał i podszedł do stolika przy którym siedział ten facet. Cholera.
Zanim wstałam Harry wymierzył cios mężczyźnie prosto w twarz. Moja serce przyśpieszyło kiedy w końcu się do nich ruszyłam.
-Harry! Harry stop! - krzyknęłam kilka razy. Nie przestał. Dalej zadawał ciosy mężczyźnie. Patrzyłam jak jego kłykcie zatapiały się w krwi, kiedy go uderzał kolejny i kolejny i kolejny raz. Jeśli nie przestanie, to go zabije.
-Harry, stop! Proszę! Zabijesz go! -Starałam się pociągnąć go za jego ramię, ale nawet się nie ruszył.
-Harry, proszę, przestań... - zapłakałam. Łzy wydostały się z moich oczu, gdy oglądałam jak brutalnie bił tego mężczyznę.
Harry przestał i zwrócił swoją uwagę na mnie. Jego oczy były ciemne. Wyglądały jak czarne i to mnie przeraziło. Jego twarz była jak kamień. Odsunął się od mężczyzny, gdy ludzie zaczęli biec mu z chęcią pomocy.
Harry podszedł do mnie i położył swoją rękę na moim policzku. Wzdrygnęłam się, gdy poczułam jego dotyk. Byłam przerażona. Jego twarz złagodniała, a wraz z nią oczy. Wróciły ponownie do zieleni.
-Przepraszam... - Wyszeptał Harry, zaciskając swoje powieki. Stałam tam, nie mówiąc ani słowa. Bałam się, bałam się go.
-Brianna - powiedział Harry, łapiąc moją rękę. Zabrałam ją, zanim zdążył ją złapać. Stał tam, zszokowany tym, co zrobiłam. Mogłam śmiało powiedzieć, że był trochę zraniony moją reakcją, ale nie mogłam nic na to poradzić. Przestraszył mnie jak cholera. Ruszył do pustego stolika i usiadł. Stałam tam, a moje ręce skrzyżowałam na piersi.
-NIE!!! - Krzyknął Harry, zrzucając wszystkie talerze  i szklanki ze stolika. Spadały, rozbijając się na milion kawałków. Wycofałam się. Harry schował swoją głowę w swoje ręce. Mogłam usłyszeć jak szlochał. Wtedy zrozumiałam, że On tak naprawdę jest delikatny. Jest tym chłopakiem, który jest załamany w środku, ale stara się tego nie pokazywać. Przesunęłam się trochę w jego stronę i uklękłam przed nim. Głową wciąż trzymał schowaną w rękach. Mogłam poczuć jaki był roztrzęsiony.
-Hej... - szepnęłam, odciągając jego ręce od twarzy. Harry nawet się nie ruszył.
-Hej, spójrz na mnie. Spójrz na mnie... Harry? Hej... - Mówiłam, odciągając jego ręce z twarzy. Jego oczy były czerwone, pełne od niewypłakanych łez. Moja ręka powędrowała do jego twarzy i starła łzę, która wydostała się na zewnątrz. Harry przyglądał mi się. Jego oczy ukazywały ból, żal i trochę złości. Wzięłam jego ręce w swoje i głaskałam je. Sekunde później, złączył nasze dłonie. Spojrzałam w dół na nie, a później znów na niego.
-Przepraszam - Wypalił.
-Jest ok - Powiedziałam, potrząsając głową.
-Nie, nie jest. Chciałem, żeby ta kolacja poszła dobrze, ale straciłem panowanie nad sobą, bo ten facet gapił się na ciebie i posyłał dziwne spojrzenia. Nie mogłem znieść tego, że patrzył się na ciebie w taki sposób i
-Shhhh - Przyłożyłam swój palec do jego ust - Jest ok - Szepnęłam i posłałam mu uśmiech, który oddał.
-Bałaś się? - zapytał. Przytaknęłam.
-Trochę - Harry przymknął powieki i westchnął.
-Przepraszam. Tak bardzo przepraszam.
-Harry, jest w porządku - Zapewniłam go.
-Powiedziałaś, że byłaś trochę przerażona, prawda?
-Tak.
-Jak zamierzasz się podjąć znajomości ze mną?
-Co masz na myśli? - Szczerze nie miałam pojęcia o co mu chodziło.
-Ja...Ja jestem bokserem.
-To nic, Harry. To samoobrona
-Nie, nie rozumiesz Brianna. Jestem potworem! - Byłam zaskoczona tym, co Harry właśnie powiedział. Przyznał, że jest potworem.
-Nie wierzę w to, Harry.
-Czemu nie? Wszyscy inni wierzą! - Splunął.
-Ok, hej, uspokój się. Nie musisz krzyczeć - Jego twarz trochę złagodniała.
-Nigdy mnie nie zaakceptujesz za to, kim jestem - Powiedział, kręcąc głową przed tym jak spojrzał na ziemię.
-Tak, zaakceptuje.
-Nie zrobisz tego. Kiedy zobaczysz prawdziwego mnie, nie będziesz chciała być nigdzie w moim pobliżu.
-Skąd możesz to wiedzieć?
-Ponieważ taki jestem.
-Harry, nigdy nie będę cię unikać, ok? Zaakceptuję cię takiego, jaki jesteś.
-To się nigdy nie stanie. Ludzie na uniwersytecie... Oni się mnie boją, rozumiesz Brianna?
-Louis i Eleanor nie.
-Mam na myśli ludzi z uniwersytetu ogólnie.
-Tak, ale nie musisz zwracać uwagi na to co inni o tobie myślą. Jedyne co musisz wiedzieć, to to, że masz wokół siebie ludzi, którzy się naprawdę o Ciebie troszczą.
-A ty?
-A ja co?
-T...troszczysz się o m...mnie? - Zająknął się.
Odetchnęłam, nie wiedząc co powinnam odpowiedzieć. Mam na myśli, że w pewnym sensie troszczę się o niego mimo, że starał się dotknąć mnie dzisiaj już dwa razy, ale wiedziałam, że głęboko, wewnątrz niego kłębią się dobre intencje.
-Tak.

 ..................................................................................................................................................


Na starcie: Przepraszam. Bardzo przepraszam. Rozdział pojawił się po miesiącu, ale nie miałam zbytnio czasu tłumaczyć. Cóż... następny pojawi się wcześniej {mam taką nadzieję ;)}. Przepraszam za błędy, poprawiałam je, ale możliwe, że wszystkich nie wyłapałam. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba... Sporo akcji już jest, a to dopiero 4 rozdział... nie chcecie wiedzieć co sie dzieje w 16-18 ;oo Hahahaha :D Dobra nie będę wam spojlerować ;> To do następnego.
+skomentuj jak możesz :).


@snapzjm



*bodycorn - 







*Roboty filigranowe -



niedziela, 8 września 2013

3. "I am NOT going to dinnner with you, Harry."

Harry's P.O.V

Patrzyłem jak odblokowuje telefon. Sekundy później, jej usta zawiesiły się szeroko otwarte, gdy wpatrywała się w ekran. Umieściłem przypomnienie na jej zablokowanym ekranie, znasz żółtą notatkę? Uśmiech wkradł się na moją twarz, gdy odwróciła swoją twarz do mnie.

- Naprawdę? - Spytała zirytowana.
- Czy tego chcesz, czy nie, idziesz. - Powiedziałem, ukazując mój punkt widzenia.
- Nie! Nie idę na jakiś głupi obiad z Tobą! - Krzyknęła, powodując, że kilka głów odwróciło się i zwróciło na nas uwagę. Posłałem im spojrzenie i powiedziałem, żeby zajęli się swoimi własnymi sprawami.
- Nie musisz być taki nieuprzejmy w stosunku do nich. - Dodała Brianna.
- Dobrze, jeśli byś się nie wydarła mi w twarz, prawdopodobnie nie musiałbym być taki nieuprzejmy dla nich. - Powiedziałem, podkreślając słowo "nieuprzejmy". Przewróciła oczami i gdy odwróciła się, zobaczyła dwie pary oczu gapiących się na nią, Louis i Eleanor. Podtrzymała z nimi spojrzenie, a oni wyłamali się i wrócili do jedzenia.

- Nie bądź twarda. - Powiedziałem do jej ucha.
- NIE pójdę z Tobą na obiad, Harry. - Powiedziała, wbijając swój widelec w pasek bekonu.
- Tak, pójdziesz. Nawet jeśli się nie zgadzasz. Nadal mam swoje sposoby. Mogę wpaść do twojego pokoju, przerzucić Cię przez ramię i wyjść. - Uśmiechnąłem się głupawo.
- Nie odważyłbyś się. - Powiedziała Brianna przypatrując się mi.
- Zrobiłbym to. - Wyszeptałem do jej ucha, zanim uśmiech wkradł mi się na twarz.

Wzięła głęboki oddech przed wydychając do z frustracją.
- Dobrze.

Ucieszyłem się w duchu. Poddała się! Ona przychodzi do mnie, jeśli wiesz co mam na myśli. Wcześniej czy później, uda mi się dobrać do jej majtek. Znaczy, mam na myśli nie tylko to. Ona ma także tą wspaniałą osobowość. Lepszą, niż dziewczyny, które pieprzyłem. Mam na myśli, że tamte dziewczyny były tylko do dobrego ruchania i następnego ranka wychodziły z mojego pokoju, zostawiając swój numer. Smutne, że nigdy do żadnej nie zadzwoniłem. Powiedzmy, że nie jestem nimi zainteresowany.

Ale z Brianną jest inaczej. Ona sprawia, że jej chcę. Czuję, że chcę ją poznać. Nigdy nie czułem się tak opiekuńczy w stosunku do dziewczyny. Szczerze, ona ma w sobie coś takiego, co sprawia, że chce ją ochronić, ochronić ją od zła, takiego jak ten idiota kelner, który dosłownie rozbierał ją wzrokiem. Ta myśl sprawia, że jest mi niedobrze! Wiem jacy są chłopcy, widzisz gorącą dziewczynę i zaczynasz myśleć o "rzeczach", ale mam na myśli, że dosłownie rozbierał ją wzrokiem! Jakby był gotowy ją zjeść! Nie, nie mogę pozwolić, by to jej się przytrafiło. Nikt jej nie dotknie, oprócz mnie. Nazwij mnie samolubnym, ale ona jest moja. Sprawię, że będzie moja. Pokażę wszystkim, że ona jest moja i tylko moja.

-

- Okej, ludzie. El i ja zamierzamy udać się do centrum handlowego. Ona chcę iść na zakupy, więc ją zabieram. Wszystko w porządku z tym? - Powiedział Louis, gdy płacił rachunek.
- Bri, masz ochotę się przyłączyć? - Spytała Eleanor.
- Huh? Er, nie sądzę, o uh, powinnam wrócić i wiesz, przyzwyczaić się do zupełnie nowego środowiska i zapoznać się z otoczeniem. - Powiedziała Brianna.
- Oh, okay. Dobrze to, Harry zabierzesz ją do domu? - Spytała Eleanor. Patrzyłem jak oczy Brianny rozszerzają się, uśmiech wkradł się na moją twarz. Bingo.
- Oh, erm, jest dobrze. Ja, uh, ja po prostu wezmę powrotny autobus-
- I co? Pozwolisz ludziom porwać cię wszędzie? - Przerwałem jej. Brianna posłała mi piorunujące spojrzenie, zanim dodała:
- Nic czego nie robiłeś wcześniej.

Muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem jej odpowiedzi. Nie wiedziałem, że ona potrafi tak po prostu mnie zaatakować. Zadziorna.
- Dobrze wiesz, że sprawiam, że czujesz się dobrze tam na dole. - Powiedziałem, poruszając brwiami na jej dolną część. Jej usta zawisły szeroko otwarte, czując irytację. Już miała coś powiedzieć, ale Eleanor jej przerwała.

- Czy dzieje się coś między waszą dwójką? Oh, Bri, czemu mi nie powiedziałaś? - Drażniła ją Eleanor. Patrzyłem, jak twarz Brianny staje się czerwona. Rumieniła się i to było urocze. Nie mogłem nic poradzić na uśmiech, wiedząc, że Eleanor myśli, że Brianna i ja robiliśmy tą "rzecz".
- Co?! Nie! Oczywiście, że nie! - Broniła się Brianna.

Auć.
Nie wiem dlaczego właściwie zabolało mnie to troszkę. Zdecydowałem, że się tym nie wzruszę. Mam na myśli, że nie jest to takie ważne.

- To okej. - Eleanor uśmiechnęła się bezczelnie.

-

Tak szybko jak wstaliśmy z naszych miejsc udaliśmy się w kierunku parkingu.
- Harry, zawieź ją do domu, okej? Zaopiekuj się nią dla mnie! - Powiedziała Eleanor zanim wskoczyła do samochodu Louisa.
- Uważaj, kolego. Zobaczymy się z powrotem później. - Louis poklepał moje plecy zanim wskazał w kierunku Brianny, która przytulała Eleanor, mówiąc mi, że mam się nią zaopiekować. Dlaczego nawet oni mi to mówią?!

Gdy machaliśmy im na pożegnanie, odjechali.

- Wygląda na to, że zabieram cię do domu. - Uśmiechnąłem się głupawo.
- Z powrotem do mojego akademika. Nigdzie więcej. - Powiedziała Brianna. Nie mogłem powstrzymać śmiechu, miała trochę zdrowego rozsądku. Odwróciłem się do niej i złapałem jej chichot. Jej uśmiech był najpiękniejszą rzeczą na Ziemi.
- Wskakuj. - Trąciłem ją, otwierając dla niej drzwi. Uśmiechnęła się, trącając mnie zanim wsiadła.
- Dziękuję.

Cała droga przebiegała w ciszy, dopóki nie zdecydowałem się odezwać.
- Więc, erm, przyjadę po Ciebie na kolację o 18:45 później? - Powiedziałem, zwracając moją uwagę na nią na sekundę.
- Erm, tak, tak przypuszczam...
Westchnąłem.
- Musisz się zastanawiać, czemu zaprosiłem cię na kolację prawda?
- Tak.
- Dlaczego?
- Chłopak taki jak ty miałby być zainteresowany dziewczyną taką jak ja? Harry, jesteśmy inni. Kompletnie.
- Przeciwieństwa się przyciągają.
- Nie jedź ze mną na nauce. - Spojrzała na mnie, uśmiechając się głupkowato.
- Wcale nie! To fakt. - Zaśmiałem się. Ona także się zaśmiała. Jej śmiech jest absolutnie piękny. Nie wiem czemu.

- 18:45 okej?
- Tak. - Powiedziała, wywracając oczami.
- Lub wyniosę cię z twojego akademika. - Powiedziałem.
- Nie ośmielisz się. - Uśmiechnęła się. Oh, zrobię to.
Zamknęła drzwi zanim obróciła się na obcasach i udała się w kierunku drzwi do uniwersytetu. Patrzyłem, jak jej biodra kołysały się z lewej do prawej i prawej do lewej. Cholera, ma bardzo fajną dupę i jej figura jest idealna, przysięgam. Zazwyczaj nie mówię, że dziewczyny są idealne. Ledwo to powiedziałem, bo to słowo właściwie nigdy nie istniało aż do teraz.


Do czasu, gdy nie poznałem jej. 

 ..................................................................................................................................................

Przepraszam, że rozdziału nie dodałam wczoraj, tak jak obiecałam, ale strasznie źle się czułam, już nie kontaktowałam, nie wiedziałam co tłumaczę i musiałam odłożyć tłumaczenie.

Jest jeszcze jedna sprawa, a mianowicie na blogu są DWIE tłumaczki, nie jedna. Bo większość wiadomości jest w liczbie pojedynczej i to trochę rani, bo jedna z nas jest pomijana.

Jeśli możesz to bardzo proszę skomentuj :)

@idksuziex

czwartek, 29 sierpnia 2013

2. "He was literally flirting with you and undressing you with his eyes!"

Brianna's P.O.V.
-O mój Boże! - krzyknęłam.
-Spokojnie. To tylko ja - Harry uśmiechnął się złośliwie.
-Boże, Harry. Czemu trzymasz moje ubrania?! - zapytałam, ściskając ręcznik, żeby nie upadł na ziemię. Nie chcę, żeby Harry Styles, chłopak, którego poznałam godzinę temu, zobaczył mnie nago.
-Pomyślałem, że może bym Ci je podał.
-Naprawdę?
-Tak, naprawdę.
-Więc daj mi je teraz - zażądałam. Harry spojrzał za okno i z powrotem na mnie.
-Harry.
-Hmm? - Jego zielone oczy zaświeciły się w promieniach słońca, które przeniknęły przez szybę. Boże, za jego oczy mogłabym umrzeć. Nie Bri, ogarnij się, On ma twoje ubrania.
-Pomyślałem, że dam Ci to w łazience - powiedział, bawiąc się moimi majteczkami. Moje oczy powiększyły się w szoku i ruszyłam w jego kierunku wyrywając je z jego rąk, słysząc przy tym jego śmiech.
-Przestań się zabawiać z moją bielizną.
-Jest słodka... - powiedział Harry i pochylił się do mojego ucha -...i seksowna - szepnął.
Sposób, w jaki powiedział 'seksowna' wywołał u mnie gęsią skórkę. Boże, co On ze mną robi?! Spojrzałam w dół na podłogę i nie mogąc się powstrzymać zerknęłam na jego ogromną wypłukłość w spodniach. Oh, Dobry Boże, jest napalony.
-Ok - powiedziałam przerywając ciszę - Oddaj mi moje ubrania - zażądałam wyciagając rękę.
-Mogę popatrzeć jak się przebierasz?
-Nie! - Harry zaśmiał się przed tym jak z powrotem podał mi rzeczy.
Zbliżył się do mojej twarzy i przyglądał mi się, kiedy jego ręka pieściła mój policzek, a jego oddech uderzał moją twarz. Schował kosmyk moich włosów za ucho. Co On robi? Złapał moją twarz w swoje ręce i przyciągnął mnie bliżej swojej twarzy. Zamknęłąm swoje oczy na sekundę, zdając sobie sprawę, że to co robimy jest nieodpowiednie. Odepchnęłam go od siebie zanim nasze usta się dotknęły. Harry zrobił krok do tyłu wyglądając prawie na tak zszokowanego jak ja.
-Przepraszam Harry. Powinieneś już iść - powiedziałam potrząsając głową. Zamrugał kilka razy, jakby starał się przetworzyć to, co właśnie powiedziałam. Przytaknął i uśmiechnął się lekko do mnie, zanim wyszedł z mojego pokoju.
Stałam tam w szoku, z powodu tego, co się właśnie stało. Harry Styles był bliski  pocałowania mnie. Postanowiłam wytrząsnąć to z myśli i pobiegłam do łazienki, żeby się przebrać na lunch - kurwa. Lunch, cholera. Harry tam będzie - jeszcze raz cholera. Jęknęłam, zakrywając twarz dłońmi. To będzie żenujące! Szczególnie po tym co się właśnie stało!
Ok, Bri, uspokój się. Wszystko będzie dobrze. Ubierz swoje nagie ciało na lunch. Eleanor może wrócić w każdej chwili. Chwila, gdzie w ogóle jest Eleanor?. Usłyszałam trzaskanie drzwiami, więc zerknęłam zza drzwi kto to, mając nadzieję, że nie Harry. Eleanor! Dzięki Bogu! Odetchnęłam z ulgą i zamknęłam drzwi łazienki. Po 5 minutach przygotowania, wyszłam udając się prosto do mojego łóżka szukając telefonu. Gdzie On jest?. Przegrzebałam swoją torbę, ale nie było go tam. Cholera. Przejechałam palcami po włosach w frustracji, ale coś wpadło mi w oko. Mała notatka leżała na poduszce. Wzięłam ją i zaczęłam czytać:
"Szukasz swojego telefonu? Jest ze mną. Bądź na lunchu, ok? 
Załóż coś ładnego ;)
-H."
Harry Popierdolony Styles ma mój jebany telefon! Dupek.
-Harry? - zapytała El, wskazując na małą notatkę w mojej ręce.
-Ta - westchnęłam. Uśmiechnęłam się potrząsając głową. Odepchnęłam od siebie myśl o nim z moim telefonem i podeszłam do swojej torby szukając czegoś "ładnego".
-Ew - pomyślałam, odrzucając na bok żółtą sukienkę na bok.
-O mój Boże, nie - pomyślałam, odkładając z powrotem sweter ombre.
-Nie - pomyślałam, odrzucając parę moich starych jeansów.
-Idealne - szepnęłam, trzymając mój strój. Była to zwykła, biała koszulkę z wyciętym V odkrywającym lekko dekolt z małą kieszonką na lewo i parą czarnych rurek.
Przypomnij mi, dlaczego ubieram się ładnie na lunch? Z Eleanor, Louisem i... Harrym. Oh no tak, ponieważ chłopak, który prawie mnie pocałował przed chwilą, a ja byłam w samym ręczniku w tym pokoju, zostawił mi wiadomość, mówiącą, że ma mój telefon i chce, żebym ubrała się ładnie. Czy ten dzień mógł być jeszcze lepszy? (Zwróć uwagę na ten sarkazm).
Chwyciłam moją lokówkę i zaczęłam zakręcać końcówki włosów, co sprawiło, że wyglądały trochę faliście na dole.
Pierwszy raz jestem nimi usatysfakcjonowana; pomalowałam się, bardzo lekko. Zgarnęłam moją torebeczkę i ostatni raz na siebie spojrzałam w dużym lustrze przed wyjściem.
-No chodź, Bri! - Powiedziała Eleanor, czekają w drzwiach. Odwróciłam się do niej i przytaknęłam.





-El! - Louis uśmiechnął się, całując ją w policzek - Bri! Wyglądasz fantastycznie! - powiedział, przytulając mnie.
-Dziękuje, Louis - uśmiechnęłam się. Louis pokazał nam nasz stolik, przy którym siedział Harry. Jego oczy skupione były na ekranie jego telefonu. Louis odchrząknął i głowa Harry'ego natychmiast podniosła się w górę. Spojrzał na mnie, skanując mnie wzrokiem w górę i w dół, uśmiechając się głupio do siebie. Odsunęłam się kawałek.
-Proszę, usiądź - Harry wskazał na mnie.
-Właściwie, miałam zamiar usiąść z El-
-Oh, daj spokój. Eleanor i Louis zdecydowanie chcieliby siedzieć razem. Spójrz na nich. Dwa zakochane gołąbki - znowu uśmiechnął się złośliwie. Westchnęłam, wiedząc, że ma racje. Właściwie to nie mogłam usiąść z Eleanor, znaczy Ona nie miałaby nic przeciwko, ale nie mogę nie pozwolić jej usiąść z Louisem. Uśmiechnęłam się lekko zanim zajęłam miejsce obok Harry'ego.
-Co chcielibyście zamówić? - zapytał kelner.
Moje oczy przeskanowały menu. Myślę, że wezmę tylko makaron. Wyglądał dobrze. Zamknęłam menu i kelner posłał mi słodki uśmiech, więc zdecydowałam się, że go odwzajemnię. Nie mogłam się powstrzymać i zerkając na Harry'ego dostrzegłam, że patrzy na kelnera, a potem na mnie. Wyglądał jakby wbijał sztylet w tego człowieka. Wyrzuciłam tą myśl z głowy i zaczęłam składać zamówienie.
-Mogę prosić makaron z paskami boczku?
-Jasne sprawa, kochanie - powiedział kelner. Uśmiechnęłam się lekko - Co chciałabyś do picia? - zapytał ponownie.
-Wezm
-Weźmie szklankę zielonej herbaty - Harry przerwał mi w połowie zdania.
-Przepraszam pana, ale ta młoda kobieta, może mówić za siebie - Spojrzałam na Harry'ego i mogłam dostrzec jak jego szczęka się zaciska. Rzuciłam wzrokiem w dół na jego ręce; jego kłykcie nabierały białego koloru. Wiedziałam, co zamierza zrobić. Żeby zapobiec temu co mogłoby się zdarzyć, umieściłam swoją rękę na jego. Natychmiast odwrócił się do mnie, zaskoczony spojrzał w dół na nasze ręce. Moja ręka spoczywała teraz na jego ściskając ją lekko. Mogłam poczuć jak trochę się relaksuje. Jego oczy zaczęły pokazywać spokój, a gniew zniknął.
-Ekhem. Proszę Pani? - kelner zawołał.
-Wezmę zieloną herbatę, tak jak powiedział - oznajmiłam wskazując na Harry'ego. Zawahał się przed skinięciem głowy. Tak szybko jak tylko opuścił nasz stolik, Harry szepnął coś do mnie. Coś czego nigdy się po nim nie spodziewałam.
-Przysięgam, skopałbym mu dupę na kwaśne jabłko, gdyby nie twoja ręka na mojej - wpatrywałam się w niego; jego oczy były zielone. Wciąż byłam zaskoczona tym, co powiedział. Dlaczego chciał "skopać dupę kelnerowi na kwaśne jabłko" skoro jedyne co robił to branie mojego zamówienia?
-Czemu? - zapytałam. Harry odwrócił się z powrotem do mnie i odpowiedział:
-On dosłownie z tobą flirtował i rozbierał cię wzrokiem! - Moje oczy otworzyły się w szoku.
-Żartujesz - powiedziałam.
-Nie. Sposób w jaki na ciebie patrzył wcale mi się nie podobał.
-Cóż, dlaczego cię to obchodzi? - zapytałam.
-Nie obchodzi. Po prostu pomyślałem, że jest to trochę niestosowne - Byłam zaskoczona przez to co powiedział Harry. Nie obchodzi go to, ale uważa, że jest to nieodpowiednie? Serio? To nie ma nawet najmniejszego sensu!


Lunch przebiegał wolno, El i Louis opowiadali nam o czasie spędzonym na karnawale. Harry i ja siedzieliśmy tam, bawiąc się jedzeniem. Nie mogłam się powstrzymać i zerknęłam na jego tatuaże na nadgarstku. Była tam kłódka albo coś tak jakby kłódka, ości ryby i coś jeszcze. Dziwne. Dlaczego ktoś miałby robić sobie takie tatuaże? Opuściłam te myśli, gdy poczułam ciepłą dłoń na moim udzie.  Spojrzałam w dół i zdałam sobie sprawę, że to Harry. Odepchnęłam ją od siebie, dostając w zamian jego chichot.
-Co ty sobie myślisz? - splunęłam.
-Sprawiam, że czujesz się dobrze, czyż nie? - Harry uśmiechnął się głupawo, ignorując moje pytanie. Moje usta otworzyły się szeroko.
-Ty? Sprawiasz, że czuje się dobrze? Proszę cię, Harry. Nie pochlebiaj sobie - powiedziałam. Sekundę później, ponownie poczułam jego dłoń na moim udzie. Odłożyłam swój widelec na talerz i spiorunowałam go wzrokiem. Poczuł, że się na niego patrzę, więc odwrócił głowę w moją stronę.
-Zabieraj swoją łapę, Harry.
-Masz ładne nogi.
-Nie mam na sobie nawet szortów.
-Nie potrzebujesz ich. Dotykając twojego uda, mogę stwierdzić, że twoje nogi są delikatne - powiedział Harry, przeciągając rękę trochę wyżej. Poruszyłam się, czując dyskomfort.
-Harry, odsuń się - powiedziałam. Zachichotał przed tym, jak złośliwy uśmiech pojawił się na jego twarzy. W końcu odsunął ode mnie swoją rękę.
-Mam twój telefon ze sobą - Prawie o nim zapomniałam.
-Oddaj - powiedziałam. Zachichotał sięgając do swojej kieszeni, wyciągając z niej telefon.
-Trzymaj - powiedział, podając mi go.
Kiedy go odblokowałam, była tam wiadomość. Wyglądało to raczej jak przypomnienie.
I nie spodziewałam się tego.
..................................................................................................................................................
Jeśli możesz to bardzo proszę skomentuj :)
@vansgrandex

środa, 28 sierpnia 2013

1. "You must be Brianna. I'm Harry Styles."

Brianna's P.O.V.

- Brianna! - Krzyknęła Eleanor.
- El! Cześć! - Ucieszyłam się i pociągnęłam ją do uścisku.
- Bardzo fajnie jest widzieć Cię znowu, Brianna.
- El, mówiłam ci jak bardzo nienawidzę, gdy nazywa się mnie moim pełnym imieniem. - Poskarżyłam się jej.
- Oh, prawda! Przepraszam. - El przeprosiła szybko. Potrząsnęłam głową na znak, że wszystko okej.
- Więc, jak ci się podoba nowe otoczenie? - Spytała El.
- Oh, erm, jest dobrze. - Uśmiechnęłam się. Nadal próbowałam się zaaklimatyzować w nowym środowisku w Manchesterze, wiesz pogoda i wszystko. Tęsknię za Ameryką, ale musiałam się tu przeprowadzić, ponieważ to jest miejsce, gdzie chciałam dalej studiować.
- Więc, w którym pokoju jesteś?
- Oh, erm, pokój 64. - Odpowiedziałam.
- O mój Boże! Naprawdę? - Zapytała El radośnie.
- Tak, dlaczego?
- To mój pokój!
Moje usta były szeroko otwarte. Byłam strasznie podekscytowana, że mogę dzielić pokój z Eleanor.
- O mój Boże! - Krzyknęłyśmy zgodnie jak mocno się przytuliłyśmy.
- Chodź, idziemy! - Zaśpiewała El. Byłam naprawdę szczęśliwa, bo tak na prawdę nie znałam tu nikogo oprócz Eleanor. I także, ponieważ Eleanor i ja jesteśmy przyjaciółkami od kiedy miałyśmy po 14 lat. Poznałyśmy się przez Facebook'a, zaczęłyśmy rozmawiać i do siebie pisać i po prostu zostałyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Mówimy sobie wszystko. Jestem szczęściarą, że ją spotkałam, bo ona jest najlepszą przyjaciółką, o jakiej każda dziewczyna marzy.

Gdy pokonywałam drogę w górę po schodach poprzez akademik mój i El, usłyszałam kilka hej i cześć od kilku osób. Wygląda na to, że to bardzo mili ludzie. Uśmiechnęłam się na tę myśl.
- Jesteśmyyyyyy! - El klasnęła w dłonie i otworzyła drzwi do naszego pokoju. Weszłam do środka, patrząc zdumiona, ponieważ pokój był piękny. Ściany były koloru turkusowego i było małe oświetlenie zwisające z sufitu. Były dwa komplety łóżek, po każdej stronie pokoju, na podłodze była wykładzina, obok jednego z łóżek znajdowała się bean bag* i dwa biurka, jedno z nich puste. Wszystko w pokoju było spełnieniem marzeń, mam na myśli, w moim domu mój pokój nie był taki uroczy.
- Fajny, prawda? - Spytała Eleanor, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Tak, jest. - Uśmiechnęłam się.
- Okej, chodź, rozpakujmy cię! - Powiedziała Eleanor prowadząc mnie do pokoju. Kiedy rozpakowywałyśmy moje rzeczy i rozmieszczałyśmy je, ktoś zapukał do drzwi.

- Wejdź! - Wrzasnęła Eleanor. Odwróciłam się do drzwi, by zobaczyć kto to. Wysoki chłopak, około 180cm z brązowymi oczami i niebieskimi oczami, ubrany w t-shirt w paski, parę jeansów i parę Converse wszedł do środka z wielkim uśmiechem na jego twarzy.
- Eleanor! - Krzyknął chłopak otwierając swoje ramiona.
- Louis! - Odkrzyknęła Eleanor uśmiechając się, gdy biegła w jego otwarte ramiona. Przyglądałam się, jak się przytulali i mamrotali do siebie słodkie rzeczy. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu na mojej twarzy, to musi być Louis, ten, o którym ona gadała gdy rozmawiałyśmy na Skypie. Zawsze mówiła, że Louis mógłby przyjść i spytać czy się z nim umówi, mówiła, że on jest najsłodszym facetem na Ziemi, chociaż ma tatuaże, ale to tak naprawdę ją nie niepokoi.
- Oh, Louis! To jest Brianna. Znaczy Bri. - Powiedziała Eleanor uśmiechając się. Uśmiechnęłam się na myśl, że natychmiast się poprawiła po tym, jak nazwała mnie pełnym imieniem. Ona jest słodka.
- Ah, sławna Bri! - Powiedział Louis z uśmiechem na twarzy.
- Ty musisz być Louis. - Uśmiechnęłam się, wyciągając do niego rękę. Zaskoczył mnie, gdy zamiast ją uścisnąć, pociągnął mnie do uścisku. Zachichotałam odwzajemniając uścisk.
- Miło mi cię poznać, kochana. - Powiedział Louis. Miał mocny brytyjski akcent, tak jak Eleanor.
- Hej, kochanie, będzie w porządku jeśli przyprowadzę kilku znajomych dziś wieczorem? Możemy przełamać pierwsze lody, skoro Brianna jest nowa. - Zasugerował Louis.
- Oczywiście! Przyprowadź ich, chcę żeby wszyscy poznali Bri. - Powiedziała Eleanor, trzymając moje ramię.
- Dobrze. Przyjechać później po Ciebie na lunch?
- Tak, pewnie. Oh, poczekaj, Bri może się do nas przyłączyć?
- Oh, nie, jest w porządku, nie chcę wam przerywać lub-
- Nonsens, Bri! Przyłącz się! Mogę zabrać Harry'ego. - Powiedział Louis machając ręką w powietrzu.
- Harry? - Spytałam.
- Lou, jesteś pewny, że chcesz zabrać Harry'ego? - Spytała El.
- Tak, on będzie okej. - Zapewnił Louis.
- Okej, widzę cię tutaj o trzynastej. - Powiedziała Eleanor całując go w usta.
- Zobaczymy się później, kochanie. - Powiedział Louis całując ją w usta przed przyciągnięciem do mocnego uścisku. - Także do zobaczenia później, Bri! - Powiedział Louis zanim wyszedł z pokoju.

- Więc, to jest Louis? - Uśmiechnęłam się do Eleanor. Eleanor zarumieniła się.
- Tak. - Powiedziała Eleanor, przygryzając dolną wargę.
- Aww, rumienisz się!
- Wcale nie! - Zaśmiała się Eleanor. - Chodź, rozpakujmy to wszystko przed lunchem. - Powiedziałą Eleanor, gdy przytaknęłam.

- Uff! Gotowe! - Eleanor odetchnęła z ulgą.
- Wiem. - Odetchnęłam zanim klapnęłam na moje łóżko.
- Okej, idę wziąć prysznic. Niedługo wrócę. - Powiedziała Eleanor.
Zdecydowałam, że wezmę mój telefon i zadzwonię do mamy, by powiedzieć jej, że mam już swój pokój i wszystko. wybrałam numer, czekałam kilka sekund zanim przeniosło mnie do poczty głosowej. Chrząknęłam i zakończyłam połączenie. Świetnie, moja własna matka nie może nawet odebrać mojego telefonu w niedzielę. Nie pracuje w niedziele, mam na myśli, że nigdy tego nie robiła, albo wyszła gdzieś ze swoim głupim chłopakiem? Phi, na tą myśl robi mi się niedobrze. Pukanie do drzwi wyrwało mnie z zadumy, zmusiłam siebie by podnieść się z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi. Kiedy otworzyłam drzwi, wysoki chłopak z kręconymi włosami i przeszywającymi zielonymi oczami stał na przeciwko mnie. Miał kilka tatuaży na swojej lewej ręce i był ubrany w pledowy, czarny t-shirt z kołnierzem w kształcie litery V, parę rurek oraz buty.
- Cześć. - Chłopak przywitał się z mocnym brytyjskim akcentem.
- Hej. - Uśmiechnęłam się.
- Ty musisz być Brianna. Jestem Harry Styles.
- Bri, po prostu Bri. - Poprawiłam.
- Oh, przepraszam, Bri. - Przeprosiły Harry. Wow, on był prawdziwym gentelmanem.
- Może mógłbym wejść do środka? Ponieważ potrzebuję porozmawiać z Eleanor o czymś.
- Oh, erm pewnie. Wejdź. - Wskazałam mu, żeby wszedł, jednak on nadal stał przed drzwiami.
- Panie pierwsze. - Wskazał. Odpowiedziałam skinięciem i prostym "dziękuję" zanim uśmiech wcisnął się na moje usta. On jest prawdziwym gentlemanem. Zajął miejsce na bean bag, kiedy ja udałam się do kuchni.
- Skąd jesteś? - Zawołał Harry.
- Ameryka.
- Która część?
- Miami.
- Miami to ładne miejsce, prawda?
- Tak, to prawda. - Powiedziałam, zanim wyszłam z kuchni.
- Chcesz coś do picia?
- Nie, jest w porządku, dziękuję. - Harry się uśmiechnął, ujawniając swoje dołeczki. Ugh, mam poważną słabość do facetów z dołeczkami! Zapadła kompletna cisza pomiędzy mną a Harry'm i miałam nadzieję, że El zaraz przyjdzie.

- Oh, hej Harry! - Powiedziała Eleanor. Oh, dziękuje Boże.

- Hej El. Muszę Cię o coś spytać.
Wstałam z łóżka, wzięłam mój ręcznik z torby i poszłam w stronę łazienki. Nie wiem czemu, ale czułam wzrok Harry'ego na mnie. Wyrzuciłam tą myśl i włączyłam prysznic. Woda była miła i ciepła i zrelaksowałam się, gdy się namydlałam. Kilka minut później usłyszałam trzaśnięcie frontowych drzwi. Harry musiał właśnie wyjść. Kontynuowałam branie prysznica przez około dziesięć minut, a potem zakręciłam kurek. Chwyciłam ręcznik i wytarłam się do sucha, kiedy wyszłam z prysznica, uświadomiłam sobie, że zostawiłam ubrania w mojej torbie. Westchnęłam, gdy odkluczyłam drzwi i podeszłam do łóżka. Nie mogłam znaleźć mojej torby. Byłam na sto procent pewna, że zostawiłam ją na moim łóżku. Rozejrzałam się, ale nie było nigdzie Eleanor.
- El? - Zawołałam. Zero odpowiedzi.

- Szukasz tego? - Spytał głos, który sprawił, że podskoczyłam w miejscu.

 ..................................................................................................................................................

*Nie wiedziałam jak to przetłumaczyć, więc ogólnie bean bag wygląda tak: http://www.foamsolutions.ca/images/beanbag%20cutaway.jpg

Tak więc dziś rano dostałyśmy od autorki pozwolenie na tłumaczenie i oto jest pierwszy rozdział, akcja dopiero się rozkręca, ale mam nadzieję, że opowiadanie się bardzo spodoba :)
Powstała zakładka Charakters, gdzie możecie zobaczyć jak wyglądają nasi bohaterowie, oraz zakładka Informowani, gdzie możecie podawać swoje Twittery, by być na bieżąco informowanym o nowych rozdziałach. 

Miło by było, gdybyście zostawili po sobie jakiś komentarz, każdy z nich motywuje nas coraz bardziej to tłumaczenia ;)

wtorek, 27 sierpnia 2013

Wstęp.

Na wstępie chciałybyśmy wam przekazać pare informacji:

  1. Jest to TŁUMACZENIE, fanfiction nie naszego autorstwa!
  2. Czekamy jeszcze na zgodę autorki, dlatego nie publikujemy na razie żadnego rozdziału :)
  3. Możecie sie z nami skontaktować poprzez twittery w zakładce "kontakt".
  4. Wygląd bloga prawdopodobnie ulegnie zmianie :)
  5. Wszelkie wulgarne treści itd. nijak mają się do rzeczywistości!
  6. Jest to opowieść o Harrym :)
  7. Mały wstęp do opowiadania, przynajmniej będziecie mogli wiedzieć co i jak: "Ludzie patrzą na mnie inaczej, ponieważ mam liczne tatuaże i jestem bokserem. Ludzie w moim świecie nazywają mnie kobieciarzem, ponieważ każdego tygodnia z mojego pokoju akademickiego wychodzi inna dziewczyna. Dostaje to czego chcę i nie muszę się za niczym uganiać..."

No to czekamy na zgodę, tymczasem bierzemy sie już za tłumaczenie... ;> 
@vansgrandex
@idkharrehx