*Perspektywa Harry’ego*
-Tak.
Czy ja dobrze usłyszałem? Czy Brianna właśnie powiedziała,
że jej na mnie zależy? Niech ktoś mi
powie, że jestem teraz wkręcany, ponieważ nikt nigdy nie powiedział mi tych
słów.
Zauważyła, że wciąż wpatruję się w nią pusto i
natychmiastowo jej usta ułożyły się ponownie w „Tak”.
-Na-naprawdę?- wyjąkałem.
-Tak. Oczywiście- posłała mi delikatny uśmiech, ukazując
zestaw idealnie białego uzębienia.
Nigdy bym nie oczekiwał, że powie, iż jej na mnie zależy.
Oczekiwałem, że powie coś w stylu „Och, erm, nie powiedziałabym, że bardzo mi
na tobie zależy, bo dopiero się poznaliśmy i dotykałeś mnie kilka razy i
zrobiłeś mi malinkę” albo coś takiego. Ale tego nie zrobiła. Zależy jej na mnie. Znaczy, ludzie cały
czas mówili mi, że im na mnie nie zależy i że nic dla nich nie znaczę. Jednym z
nich był mój tata. Zwykł krzyczeć na mnie, mówiąc mi, jak bezużyteczny i
bezwartościowy byłem. W jego oczach byłem jedynie bezwartościowym kawałkiem
gówna. Nigdy mu na mnie nie zależało, nigdy mu nie zależało na mojej mamie,
albo mojej siostrze Gemmie. Mówił, że nie mam nic z niego. To znaczy, nie mam
nic z niego! Nie piłem, by zapić moje smutki. Zauważyłem, że mam złe
usposobienie, coś, co dzielę z moim ojcem, ale ja nie jestem taki, jak on.
Nigdy nie będę i nigdy nie chcę się stać taki, jak on.
Ale po tym, jak mój ojciec zginął w wypadku samochodowym,
zmieniłem się. Nie byłem więcej sobą. Nie byłem Harry’m Styles’em, dzieciakiem,
który dostawał same piątki, dzieciakiem, który był uwielbiany przez tak wielu
nauczycieli, dzieciakiem, który zwykł udawać, że jest szczęśliwy, nawet jeśli
nie miał ojca. Byłem miły, niewinny i odważny. Ale po tym, co się stało,
wszystko się zmieniło. Zacząłem się zadawać z niewłaściwą grupą ludzi, kiedy
miałem 13 lat, a moje oceny zeszły z dobrych na złe. Kiedy miałem 14 lat,
zacząłem późno w nocy wracać do domu z imprez. Zapaliłem pierwszego papierosa,
gdy miałem 15 lat. Kiedy skończyłem 16 lat, po raz pierwszy uprawiałem seks i
robiłem to prawie przez cały tydzień. Byłem w areszcie, ponieważ mając lat 17
kierowałem samochodem brata jednego z moich przyjaciół. Tak, nie miałem prawka.
Moja mama wpłaciła kaucję i płakała, gdy wiozła mnie do domu. Wszystko
blokowałem. Nie chciałem słuchać o tym, jak moja mama gada o moim zachowaniu.
Nie chciałem tego wiedzieć. Powiedziała, że nie mogę jej tego dalej robić,
pakować się w kłopoty i przyprowadzać prawie, co noc dziewczyn do domu.
Powiedziała, że ma mnie dość, wtedy się to wydarzyło. Dokładnie pamiętam tamtą
noc.
*Powrót do
przeszłości*
Wysiadłem z samochodu
i ruszyłem prosto do domu. Moja siostra, Gemma, czekała na kanapie. Wstała i
zapytała, co zrobiłem, zignorowałem ją i pobiegłem do mojego pokoju. Słyszałem,
jak moja mama krzyczy i moja siostra ją uspokaja. Ignorowałem wszystko i
kontynuowałem pakowanie się. Skończyłem
z tym. Powiedziała, że ma mnie dość! Dobra! Wyjdę, ponieważ każdy lubi mnie zostawiać!
Pierwszy był mój tata, potem dziadkowie, potem najlepsi przyjaciele, a teraz
nawet moja własna matka! Mówiła, że nigdy mnie nie zostawi, ale wygląda na to,
że już to zrobiła. Wiem, że nigdy nie będę tak dobry, jak Gemma. Przepraszam,
nie jestem idealny, mamo.
Poczułem, jak coś
spływa w dół mojego policzka, zdając sobie sprawę, że była to ciepła łza.
Szybko ją otarłem, odrzucając wszystkie bolesne wspomnienia. Nie mogę płakać.
Nie mogę im pokazać, że jestem słaby. Kontynuowałem wyciąganie wszystkiego z
szafy i wkładanie rzeczy do torby. Wyciągnąłem małe pudełko spod szafy. Miałem
uzbierane pieniądze na wszelki wypadek, gdyby rzeczy poszły źle, wtedy mógłbym
przetrwać, jeślibym wyjechał czy coś. Rzuciłem ostatnie spojrzenie na pokój i
zamknąłem za sobą drzwi. Zbiegłem na dół po schodach, z torbą na ramieniu.
Rozglądnąłem się, by zobaczyć, czy mama lub Gemma są gdzieś w pobliżu, ale nie
było ich. Kiedy przemierzałem moją drogę do drzwi, głos przemówił.
-Harry?
-Gemma?
-Co ty robisz?
-Ja…
-Zostawiasz nas?-
wydusiła.
-Ja…tak.
-Ale… dlaczego?- łzy
zaczęły formować się w jej oczach.
-Nie
mogę tak dłużej, Gemma! Wszyscy myślą, że jestem bezużyteczny, bezużytecznym
17-latkiem, który wszystko pierdoli!!!
-Harry, nie mów tak-
powiedziała surowo Gemma.
-To prawda, Gem! Czy
ci się to podoba, czy nie! Nienawidzę mojego życia! Nienawidzę siebie!!!-
krzyczałem do Gemmy, spychając wazę ze stolika na kawę i powodując, że rozbiła
się na kawałki.
-Harry! Przestań!-
krzyknęła Gemma, ruszając w moim kierunku.
Nie mogłem przestać.
Byłem wkurzony. Bardziej niż wkurzony. Zacząłem zrzucać wszystko, co widziałem.
Wazę, filiżankę, ramkę na zdjęcia, wszystko.
-Harry, przestań!
Proszę!- Gemma chwyciła moje ramie.
-Jeśli nie
przestaniesz, stracisz wszystko, co kochasz!- stwierdziła Gemma.
Przestałem,
zamierając. Rozglądnąłem się po salonie, a tam panował bałagan. Gorzej niż
ruina. Wszędzie pęknięte kawałki. Co ja
zrobiłem? Obróciłem się, by znaleźć Gemmę, wypłakującą swoje oczy.
Poczułem, jak łzy mi napływają do oczu. O, Boże. Oto prace wodne. Moje kolana
przestawały mnie utrzymywać. Byłem słaby. Rozejrzałem się, czułem, jakby cały
pokój wirował. Następna rzecz, jaką wiedziałem, to to, że klęczę.
-Harry musisz z tym
wszystkim przestać. Nie możesz wciąż myśleć, że nikt się o ciebie nie troszczy-
powiedziała Gemma, klęcząc naprzeciw mnie.
-Nie zależy im,
Gemma…- pisnąłem.
-Zależy. Są ludzie,
którzy się o ciebie troszczą. Jak ja. Jak mama. Jak Louis- wyszeptała.
-Tylko trzy osoby, Gemma. Wiesz, jak to jest,
kiedy idziesz co dzień do szkoły i widzisz rodziców, podwożących swoje dzieci i
patrzysz, jak idą do szkoły, machając im na do widzenia? Ktoś się właśnie o
nich troszczy. I pojawiam się ja…
pieprzony wyrzutek- westchnąłem, gdy łzy zaczęły spływać w dół mojej twarzy.
-Harry, chcę, żebyś
wiedział, że ja zawsze będę tu dla ciebie. Zawsze.
Ty i ja jesteśmy rodzeństwem. Jeśli mama nas kiedykolwiek zostawi, wiedz, że
masz mnie. Dobrze?
-Obiecujesz?-
wychrypiałem.
-Obiecuję- westchnęła.
Z tymi słowami
przyciągnęła mnie do uścisku. Jestem pełen wdzięczności i cieszę się, że mam
taką siostrę. Siostrę, która troszczy się o swojego brata i wie, jak przywrócić
go na właściwy tor, gdy on czuje się, jak gówno.
*Koniec wspomnień*
-Odwieźmy cię do domu, co?- zaproponowałem. Brianna popatrzyła
na mnie i przytaknęła.
* * *
Całą drogę przebyliśmy w ciszy. Obróciłem się do Brianny,
prawie zasypiała. Wyglądała, jak anioł. Ponownie skupiłem się na drodze.
-Brianna, jesteśmy- wyszeptałem, potrząsając nią lekko.
-Hmm…- jęknęła Brianna.
-Dojechaliśmy. Jesteśmy przed akademikiem.
-Och, dobrze- powiedziała sennie.
-Napisz mi, kiedy dotrzesz do swojego pokoju, dobrze?
-Mhmm- powiedziała, odpinając pas bezpieczeństwa.
Już prawie wychodziła z mojego samochodu, zanim zrobiła coś,
czego nie oczekiwałem.
Pocałowała mnie w policzek.
-Dziękuję, Harry. Za dzisiejszy wieczór- uśmiechnęła się.
-Brianno, zepsułem to i…
-Shh, powiedziałam ci, jest w porządku. Obiad był
wyśmienity. Dziękuję- uśmiechnęła się. Jej uśmiech był szczery, a to rozlało
ciepło w moim sercu.
-Widzimy się jutro?
Czekałem na jej odpowiedź. Wyglądała na niepewną, ale na
końcu się zgodziła.
-Jutro- uśmiechnęła się. I z tym ruszyła do swojego pokoju.
*Perspektywa Brianny*
Kiedy dotarłam do mojego pokoju, zamknęłam drzwi i
ściągnęłam moje szpilki. Boże, stopy mnie bolą.
-El?- zawołałam.
Zero odpowiedzi.
Rozglądnęłam się, ale nie było tutaj jej rzeczy.
Nagle poczułam, jak telefon wibruje w mojej torebce.
Wyciągnęłam go i zauważyłam, że to wiadomość od Harry’ego.
Od: Harry
Dotarłaś? X
Moje palce znalazły się na klawiaturze, myśląc nad
odpowiedzią. Na pewno napiszę „Tak, jestem”, ale mam napisać „dobranoc” czy
coś? Westchnęłam i myślałam nad tym chwilę, zanim to wystukałam.
Kiedy już miałam nacisnąć „WYŚLIJ”, jakiś dźwięk dobiegł z
łazienki. To dziwne, mogłabym przysiąc, że nie było tutaj Eleanor. Jest na
zakupach z Louis’m, to znaczy, nie ma tutaj nawet jej rzeczy.
-Halo?- zawołałam.
Cisza.
Coś jest nie tak. Rozejrzałam się ostrożnie, zanim ponownie
zawołałam.
-Hal…
Nagle poczułam, jak czyjaś ręka zasłania mi usta. Krzyczałam
tak głośno, jak potrafiłam. Oddychałam ciężko. Zaczęłam mamrotać kilka słów,
ale osoba, która zakrywała moje usta mnie nie słyszała.
-Zostaw telefon- przemówił głos za mną. Jego głos był
głęboki, ale nie tak głęboki, jak Harry’ego.
Zrobiłam, co mi kazał. Położyłam delikatnie telefon na
blacie, a on poruszał się razem ze mną, jego ręce wciąż zatykały moje usta. Mój
oddech z sekundy na sekundę stawał się coraz cięższy.
-Teraz, kiedy zdejmę rękę, nie będziesz krzyczeć, dobrze?
Jeśli to zrobisz, to…- przemówił mężczyzna, przyciskając scyzoryk do mojej
twarzy- będzie w twojej krwi. Zrozumiano?
Przytaknęłam. Wziął powoli dłoń, myśląc, że w każdej chwili
mogę zacząć krzyczeć. Krzyknęłabym, ale nie chcę, by ten nóż mnie dźgnął.
Obrócił mnie i ujrzałam jego twarz. Miał brudno-blond włosy, jego szczęka była
wyraźna tak, jak nos. Miał brązowe oczy. Popatrzyłam w dół na jego dłonie i
mogłam dostrzec wytatuowanego wielkiego tygrysa na jego przedramieniu. Uniosłam
wzrok i zauważyłam, że mi się przygląda, nawet, jeśli nasze twarze dzieliły
jedynie centymetry.
-Teraz powiedz mi, gdzie jest twój przyjaciel- powiedział.
-Przyjaciel? Kto?- zapytałam przerażona.
-Nie pogrywaj sobie ze mną!- krzyknął.
-Nie mam pojęcia, o czym mówisz!
-Ten koleś- pokazał mi zdjęcie na telefonie. Rozpoznałam tą
twarz. Moje oczy rozszerzyły się z szoku i przerażenia. Czemu ten facet go
chciał? Czemu jego?
-Harry?
-Tak. Teraz powiedz mi, gdzie jest?
-Nie wiem, gdzie jest Harry. Przysięgam.
-Dobrze, więc zadzwonisz do niego i powiesz, by tutaj
przyszedł. Nie mów mu, że tu jestem- powiedział, sięgając do blatu, po mój
telefon.
-Co, jeśli nie przyjdzie?
-Oh, skarbie, przyjdzie- uśmiechnął się złowieszczo.
Skuliłam się- Zrób to.
________________________________
Hej, jestem nową tłumaczką, gdyż poprzednia zdecydowała się je oddać :)
Nie wiem, czy ktoś jeszcze tutaj zagląda, ale mam nadzieję, że nadal są tutaj jacyś czytelnicy :)
Po raz pierwszy przejmuję po kimś opowiadanie/tłumaczenie, zazwyczaj, to ja swoje blogi porzucałam, ale w tłumaczniach się nie poddaję.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba i pod względem akcji i tłumaczenia :)
Kolejny dodam chyba w niedzielę/poniedziałek, bo tłumaczę jeszcze jedno tłumaczenie, na które serdecznie zapraszam, a znajduje się ono tutaj: Friends With Benefits.
komentujcie i chyba do napisania, nie?
Pozdrawiam~Lady Morfine <3
Awwww w końcu rozdział :3
OdpowiedzUsuńCudny *.*
Czekam nn
ksjhefkjsdhfk jezu, cały dzień mam jakieś napady i jeszcze ten cudny rozdział flkjgdflgkfxh czekam na następny i powodzenia w tłumaczeniu xox
OdpowiedzUsuńdziękuję! xxx
Usuń